czwartek, 28 sierpnia 2014

Emerytura obywatelska = biedaemerytura

Środowiska liberalne od pewnego czasu lansują pomysł biedaemerytury, którą nazywają emeryturą obywatelską. Skrajnie niesprawiedliwą formę redystrybucji pieniędzy pomiędzy emerytów, gdzie każdy w wieku emerytalnym otrzyma tyle samo (w założeniach, przedsiębiorców z Lewiatana). Swoją cegiełkę dokłada rząd Donalda Tuska, który wprowadził rewaloryzację kwotową zamiast procentową, tym samym odwracając proporcje (większy procent rewaloryzacji w stosunku wielkości otrzymywane emerytury). Ci z najmniejszymi emeryturami otrzymali najwięcej. Kpiną z ludzi, wręcz śmianiem jest, że jedni proponują takie rozwiązania bo "system zbankrutuje" zaś rząd PO proponuje w tym czasie podwyższenie nakładów na wojsko do wysokości 2% PKB, zatrudnia 400 tysięczną armię urzędników, którzy często zarabiają sporo powyżej średniej krajowej.

Powstaje pytanie, w głowie każdego myślącego, "Dlaczego emerytura obywatelska nie jest sprawiedliwa?"

Otóż jeden obywatel, pracował całe życie, z ciężko zarobionych pieniędzy, cały czas odprowadzał uczciwie podatki w Polsce, z nich utrzymywał emerytów i państwo (w tym urzędników). 

Drugi obywatel, często i może zarabiał niezłe pieniądze, ale na umowach śmieciowych (przykład pani Katarzyny Skrzyneckiej wyliczona emerytura równa 34 zł), nie dzielił się z państwem, ani z ZUSem. 

Według obecnych zasad istnieje proporcja im więcej wkładasz tym więcej otrzymujesz. Według proponowanych zasad emerytury obywatelskiej, wszyscy otrzymają po równo. Nie ważne ile sam włożyłeś. Co więcej jeśli wszyscy dostaną tyle samo, to trzeba zapomnieć o rozsądnej wielkości emerytury. Emerytury obywatelskie będą niskie. Los najbiedniejszych, którzy będą mieli dylemat czy kupić jedzenie czy wykupić receptę od lekarza, podzielą również wykwalifikowani pracownicy fizyczni, inżynierowie, nawet klasa średnia. 

Oczywiście państwo będzie musiało zapewnić jakąś biedaemeryturę ludziom, którzy nie płacili na ZUS, często nie z własnej winy. To pracodawcy wymuszają nieozusowane umowy. Jednakże, wrzucenie wszystkich do jednego wora, i zrzucenie winy na społeczeństwo za niesprawiedliwy system wymuszający obniżanie kosztów pracy przez przedsiębiorców jest niesprawiedliwe. Rozwiązaniem jest jedynie polityka prorodzinna połączona ze szczelnym systemem fiskalnym i karaniem przedsiębiorców płacących podatki za granicą kiedy osiągają zyski w Polsce. Jeśli tego polski rząd nie zrobi, ten czy inny to prawdopodobnie zbankrutuje państwo polskie. Nie zbankrutuje ZUS, który już od jakiegoś czasu ma mniejsze wpływy niż wydatki, tylko państwo polskie ponieważ to państwo jest gwarantem wypłaty emerytur. Więc liberalną propagandą proszę się w tego w tym względzie nie obawiać.

Tutaj propaganda liberalna w wydaniu redaktora naczelnego polskiego oddziału Forbesa:



Przy okazji pan redaktor naczelny albo kłamie albo nieświadomie wprowadza w błąd (kompromitując się przy tym skoro występuje jako ekspert w TV), jakoby polityka prorodzinna we Francji nie przynosiła efektu otóż dzietność we Francji systematycznie rośnie, w 1994 r. współczynnik dzietności wynosił 1,68. W 2013 roku wyniósł 2,08 przekroczył uznawany przez naukowców poziom naturalnej wymiany pokoleń, który wynosi 2,07.Więc efekt polityki prorodzinnej jest i to duży

niedziela, 17 sierpnia 2014

Uczniowie Hitlera

Bardzo zwięzłą, historię konfliktu Izraelsko-Palestyńskiego przedstawiłem w poprzednim poście. Jest jednak inna sprawa, która frapuje moją uwagę. Drobna merytoryczna krytyka polityki Izraela, czy Żydów, powoduje napiętnowanie człowieka antysemityzmem. Jest to pewna broń, krytykujesz konstruktywnie, mówisz prawdę - jesteś antysemitą, nie należy z tobą rozmawiać jesteś antysemitą. Czyli ciemnym ludem, który prześladuje bo Żyd, koniec dyskusji jesteś skompromitowany. Tym razem pójdę jednak z grubej rury, bo zbyt dużo jest podobieństw w polityce Izraela, do działań najbardziej znienawidzonego dyktatora i zbrodniarza w dziejach świata, oraz jego aparatu represji III Rzeszy. Jest to wersja soft jednak podobieństwa są uderzające.

Odgrodzenie się murem

W Warszawie naziści zbudowali mur oddzielający aryjską część miasta od Żydów zamieszkałych w getcie.


Tutaj w wersji pro, mur wybudowany przez Żydów by oddzielić ich od Palestyńczyków, z wieżyczką by w razie czego móc kogoś zastrzelić.  

Pozwolicie, że zacytuję Wikipedię z artykułu "mur bezpieczeństwa" cyt.: "Budowa muru przez Izrael wzbudziła liczne głosy sprzeciwu ze strony Palestyńczyków i światowej opinii publicznej. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze nazwał konstrukcję "murem apartheidu" i w 2004 roku określił ją jako sprzeczną z prawem międzynarodowym" W Hadze jak widać nie odważyli się tego nazwać dosadniej. 

Tylko dla Żydów

III Rzesza prowadziła, aktywną segregację rasową



Izrael, wprowadził linie autobusowe przeznaczone tylko dla Żydów.

http://www.tvp.info/10293973/informacje/swiat/izrael-autobusy-tylko-dla-zydow/

Osadnictwo


III Rzesza planowała ekspansję na wschód, według ideologii nazistowskiej, Niemcy potrzebowali lebensraum, miejsca dla życia. Izrael zaplanował i przeprowadził agresję na inne państwa (wojna sześciodniowa), a teraz przeprowadza zaplanowane osadnictwo na terenach nieprzynależnych według ONZ Izraelowi. Trzeba podkreślić, że z tych ziem Palestyńczycy zostali najpierw wygnani do obozów uchodźców, a ich domy zostały wyburzone. 

Do tego włączona została ideologia, w 1977 roku Izrael oficjalnie wprowadził dla terytoriów okupowanych na Zachodnim Brzegu nazwy Judea i Samaria. Zaczęto je traktować jakoby prastare dziedzictwo narodowe Izraela.



Represje

III Rzesza stosowała, grupową odpowiedzialność. Jeśli Polak ukrywał Żyda, rozstrzeliwano nie tylko "winnego", również całą jego rodzinę. Izrael nie zabija, ale burzy domy i wypędza. Wszelkie działania skierowane przeciwko Izraelowi m.in. terroryzm, ale również pokojowe protesty, są karanie wyburzeniem domu "winnego" oraz domu jego krewnych (sic!). Co więcej, na terenach okupowanych przez Izrael Palestyńczycy nie dostają w ogóle zgody na budowę nowych domów. Najlepsze jest to, że człowiek i jego rodzina tracą dom i zostają obciążeni kosztami tego wyburzenia. 

Nazistowski żołnierz pali Warszawskie domy:


Palestyński dom potraktowany Izraelskim buldożerem:




Niszczenie infrastruktury

Zdjęcie Warszawy po zaplanowanym i wykonanym zniszczeniu miasta przez Niemców. 



Izrael, nigdy nie posunął się tak, daleko, ale też nie mógł. Opinia międzynarodowa, ma większy wpływ niż w czasach III Rzeszy. Liczne rezolucje ONZ, żądania Unii Europejskiej, czy bardzo grzeczne prośby by nie powiedzieć błagania Stanów Zjednoczonych, nie powstrzymały jednak Izraela, przed bombardowaniami, w skutek czego ginie ludność cywilna, a także zniszczona pozostaje infrastruktura czy budynki. W 2014 Izrael m.in. zniszczył największy szpital w Palestynie czy zbombardowali szkołę prowadzoną przez ONZ (sic!).

Jednocześnie to Izrael, kontroluje największe w regionie źródła wody uzależniając od siebie ludność palestyńską. 

Podsumowanie



Napis: "Araby do gazu" (Hebron 2008)

Rząd Izraela wybierają jego mieszkańcy, czyli Żydzi. Niestety, mieszkańcy są ekspansji, chcą nowych terenów, chcą segregacji rasowej. Polityka państwa jest odzwierciedleniem żądań mieszkańców. Dlatego nie będzie pokoju pomiędzy Żydami a Arabami. Trzeba powiedzieć, że zarówno Żydzi jak i Arabowie nie chcą obecnie żadnego pokoju. Taką wolę porozumienia miał przywódca palestyński Jasir Arafat. Był jednak dyskredytowany przez stronę Izraelską, której nie na rękę jest jakiekolwiek porozumienia. Doskonale zdając sobie sprawę, że jakiekolwiek ustępstwa nie byłyby do przyjęcia dla żydowskiej opinii takie jak wycofanie z terenów okupowanych, wyburzenie osiedli, neutralność Jerozolimy. Odmówiono więc pertraktacji z Arafatem, a jego samego prawdopodobnie zabito radioaktywnym polonem. Palestyńczycy nie stanowią żadnego realnego zagrożenia dla Izraela. Armię by zniszczyli, arabom pozostają działania "terrorystyczne". W okupowanej Polsce również takie prowadzono...

Rozumiem, że porównanie Izraela do III Rzeszy jest bardzo kontrowersyjne. Jest to jednak kwestia wieloletnich obserwacji i śledzenia sytuacji na bliskim wschodzie. Oparłem się na powszechnie znanych faktach o których donoszą media. 

 

Dlaczego Izrael jest nienawidzony i na terenach Palestyny pokoju nigdy nie będzie?

Zacznijmy jednak od genezy konfliktu przedstawię go może w wielkim skrócie od 1947 roku. 

W 1947 roku członkowie ONZ w ramach "odszkodowania" dla ludności żydowskiej za straty w ludziach odniesione w wyniku II wojny światowej a w szczególności Holocaustu postanowiło postanowili w rezolucji nr 181 z terenów Palestyńskich wydzielić i utworzyć dwa osobne państwa - Izrael i Palestynę. Plan podziału nie został jednak zaakceptowany przez muzułanów, pięć arabskich państw (Egipt, Syria, Jordania, Liban i Irak), w momencie gdy Izrael ogłosił niepodległość zaatakowała (i przegrała) następnie wojne. Izrael wykorzystał ten atak do zajęcia większej części terytorium niż ta która wynikała z planów ONZ jednocześnie uniemożliwił i po dziś dzień (a przypominam mamy już 2014 rok) aktywnie i skutecznie blokuje powstanie państwa Palestyńskiego. W 1967 Izrael wywołał "prewencyjną" wojnę 6 dniową, zajmując kolejne tereny - Zachodni Brzeg Jordanu, Strefę Gazy, Półwysep Synaj oraz Wzgórza Golan.

Kolejną kontrowersyjną sprawą jest jest Jerozolima, obecnie nieuznawana przez państwa ONZ stolica Izraela. Jerozolima według planów ONZ miała być strefą neutralną. Przez pewien czas utrzymywał się podział Jerozolimy na wschodnią (izraelską i zachodnią arabską) W wyniku wojny sześciodniowej Izrael zajął jednak całą Jerozolimę i wysiedlił ludność arabską. Żeby to sobie można wyobrazić przyjmijmy, że obce państwo zajmuje Warszawę i tworzy sobie tam stolicę. Czy jakikolwiek trwały pokój z takim krajem byłby dla Polaków możliwy? 








wtorek, 20 maja 2014

Dlaczego nie warto ubezpieczać karty debetowej?

Zapewne już każdemu proponowano ubezpieczenie karty w banku, dlaczego nie opłaca się ubezpieczać. Co więcej to o czym nas pracownicy banku informują może mijać się z prawdą. 

Zacznijmy od tego kiedy warto ubezpieczyć kartę? Wtedy kiedy jesteśmy na tyle nierozsądni by trzymać wszystkie pieniądze na jednym rachunku, zapewne nieoprocentowanym, do którego mamy kartę. Wtedy jeśli ktoś nam ukradnie kartę i wyczyści konto zostajemy z niczym. Wtedy bank dość szybko da nam równowartość iluś tam euro na przeżycie. 

Standardowo logiczniejsze jest jednak mieć konto z kartą i konto oszczędnościowe w tym samym banku. W takiej sytuacji dużą kwotę trzymamy na koncie oszczędnościowym, a na koncie do wydatków (w każdym banku się inaczej nazywa np. Direct w ING), powiedzmy do równowartości jednej lub dwóch wypłat. Jeśli w takiej sytuacji ukradnie się nam kartę i wyczyści konto, zawsze pozostają pieniądze na koncie oszczędnościowym. Wtedy szybka pomoc z banku traci sens a ubezpieczenie staje się dla mnie nie potrzebne. 

Ile ryzykujemy mając nieubezpieczoną kartę? 150 euro - do takiej kwoty odpowiadamy do czasu zastrzeżenia karty w banku. Tzn. jest to czas pomiędzy kradzieżą a poinformowaniem banku o takowej kradzieży. Jeśli mieliśmy na koncie 10 tysięcy zł i złodziej zdąży wyczyścić konto zanim zdążyliśmy powiadomić bank, wtedy stracimy równowartość 150 euro, resztę jest nam zobowiązany wrócić. Po zgłoszeniu kradzieży w całości za kartę odpowiada bank (art. 28 ust. 2 EIP).

Tak samo jest ze skimmingiem, czy zeskanowaniem naszej karty i  późniejsze płacenie nią zbliżeniowo.

Natomiast stracimy całą kwotę w przypadkach: (art. 28 ust. 4 EIP) celowego narażenie banku na straty, przechowywania numeru pin razem z kartą (art. 16 ust. 1 EIP), lub niezgłoszeniu nieprawidłowości z otrzymanym zestawieniu transakcji (art. 27 ust. 1 EIP). Nawet jeśli będziemy mieli ubezpieczenie w takich przypadkach pieniądze przepadną. 

Moim zdaniem nie warto więc ubezpieczać karty.

PS Od kwietnia 2014 można wyłączyć w kartach funkcję zbliżeniową z czego też skorzystałem. W ING

Nachalność sprzedawcy produktu


W dobie kapitalizmu trzeba być asertywnym, niestety jest to bardzo męczące. Któż tego nie zna. Asertywność, asertywnością, ale ja osobiście, uważający się za świadomego jestem zmęczony bombardowaniem mnie tymi propozycjami. 

Prywatny numer komórkowy na kartę, do kontaktów z rodziną - wydzwaniają do mnie z propozycja umowy abonamentowej, zdążyłem się jedynie przedstawić a babka z call center nawijała jak nakręcona, po 5 minutach gadki zadała mi jedno pytanie - jakiego chcę smartfona. Dopiero wtedy miałem okazję jej podziękować. Dalej, wchodzę do banku, bankomaty nieczynne to do okienka, a tam babka czy nie chcę ubezpieczyć karty. Co jest oczywistą dla mnie bzdurą Tu wyjaśnię dlaczego.

Zwłaszcza ceremonia na stacji benzynowej na Orlenie jest dla mnie męcząca
1)przyjeżdżam
2)podchodzi pan od tankowania
3) standardowe powitanie i pytanie:
-Do pełna
-Do pełna
-Może płyn do spryskiwaczy potrzebny (może być ulewa i tak zapyta)
-Nie dziękuję
4)wchodzę płacić
5)standardowo podaję numer stanowiska
-Może kawa (ewentualnie hot dog, albo ciastko)
-Nie dziękuję
-Karta na punkty Vitay?
-Nie posiadam

Jeśli powstanie w okolicy porządna samoobsługowa stacja w okolicy natychmiast zostanę stałym klientem. Z noname wolę nie ryzykować.

Nawet butów sportowych bez propozycji impregnatu nie można kupić (sic!)

Szczytem już tego wszystkiego był telefon z banku i oferowanie mi karty kredytowej i kredytu jak kawczy czy płynu do spryskiwacza.  Dałem miłej pani krótki wykład na temat filozofii wydawania pieniędzy kiedy się je ma, a nie wydawania kiedy się ich nie ma. Po czym poprosiłem o oddzwonienie w późniejszym terminie bo byłem zajęty pracą. Już nie zadzwoniła.

Oczywiście to nie nadgorliwość sprzedawców powoduje te propozycje. Ktoś na jakimś stołku, kiedyś na zachodzie wymyślił, że jak się będzie proponować rzeczy jak na jakimś wiejskim targu krzycząc kawa po 3 zł, kawa po 3 zł to się sprzedaż zwiększy ;). Polska oczywiście kopiuje to co najgorsze. Nie wiem jak inni ja już na każdą propozycję jak pies Pawłowa odpowiadam, nie dziękuję. 
-Może kawa w promocji? 
-Nie dziękuję. 
-Darmowe tankowanie do końca życia? 
-Nie dziękuję.

niedziela, 4 maja 2014

Społeczeństwo jałowe w Polsce

Jałowość chyba każdemu z nas kojarzy się w pierwszej chwili z ziemią. Ziemia jałowa, która nie może wydać dobrego plonu, trudno na niej coś zasadzić, to co się posieje nie wyrasta lub szybko więdnie. Jak to się ma do Polski przecież rośnie nam PKB i średnia pensja brutto. Jednak ani PKB ani średnia pensja nie są wyznacznikiem jakości życia w danym kraju ogółu społeczeństwa.
                   Zacznijmy od tego jak powinno wyglądać i jak jeszcze kiedyś wyglądały społeczeństwa zachodnie przed upadkiem komunizmu. Przede wszystkim występuje klasyczny podział na pracowników fizycznych, klasę średnią do której należą m.in. inżynierowie, prawnicy, nauczyciele czy mali przedsiębiorcy oraz bogaczy z głównym udziałem właścicieli średnich i dużych firm. Pracownicy fizyczni są w stanie odłożyć i uzbierać na mieszkanie, stać ich na wychowanie 2-3 dzieci, wyjazd raz w roku na wakacje, mają dostęp do darmowej państwowej edukacji na dobrym poziomie, odkładają na uczciwą emeryturę oraz mają dostęp do służby zdrowia. Konsumpcja pracowników fizycznych jest motorem popytu na dobra i motorem rozwoju kraju. Klasę średnią stać już na więcej, prywatne szkoły, domy, jakiś jacht, czy inne dobra z nieco wyższej półki. Również ich konsumpcja napędza gospodarkę. Najbogatszych stać na dobra luksusowe, są obłożeni dużymi podatkami a idą one na redystrybucję i na utrzymanie systemu. W ten sposób społeczeństwa zachodnie rozwijały się dziesiątki lat.
Tymczasem jak kto wygląda w wywalczonej przez Solidarność III RP? Przede wszystkim prawo jest niekonsekwentne i jest pełne luk. System jest dziurawy i tonie prawdopodobnie dlatego by doprowadzić do całkowitej prywatyzacji służby zdrowia i emerytur. Dużym zagrożeniem są umowy śmieciowe, z których nie idą składki na ZUS czy ubezpieczenie zdrowotne. Pracownicy fizyczni mają problem z przeżyciem miesiąca na swojej wypłacie. Nie stać ich ani odkładanie na własne mieszkanie, ani na założenie rodziny. Obok wysokiego bezrobocia występuje emigracja. Ponieważ nie płacą na ubezpieczenie zdrowotne powodują wzrost dziury w systemie, wytworzyły się kolejki. Osoby pracujące mają obecnie prawdziwy problem skorzystania z pomocy lekarza i leczenia się jeśli nie jest to zagrożenie życia i nie potrzeba natychmiastowej interwencji. Ponieważ pracownicy fizyczni mało konsumują nie ma tak dużego popytu wewnętrznego, co za tym idzie spada zapotrzebowanie na usługi klas średniej inżynierów, prawników etc., jest mniejsze zapotrzebowanie na ich usługi oraz są gorzej opłacani. Ostatecznie dla najbogatsi również na tym tracą, tyle, że długofalowo, a nie ma takich, którzy planują w Polsce długofalowo. Z drugiej strony dziurę w systemie powodują przedsiębiorcy wykorzystujący luki prawne. Płacą podatki za granicą by później rozgrzeszać swoje sumienie własną fundacją np. TVN. Do tego tworzą presję na niskie płace sami podcinając gałąź na której siedzą. Polska w tym względzie bierze niechlubny przykład z USA, gdzie pracownicy McDonaldsa i Walmartu musieli korzystać z pomocy społecznej. W USA mówiono, że to w zasadzie subsydiowanie przez państwo prywatnych firm. W Polsce też wiele osób, podejmuje pracę z której nie może wyżyć do następnej wypłaty wpada się w potem w spiralę długów i nie wytrzymuje w danej pracy, rotacja w pewnych firmach jest duża, np. w firmach ochroniarskich czy sieciach fast foodów. Ludzie mimo to, że pracują są coraz biedniejsi. To prowadzi zarówno do niewypłacalności jak i wyniszczenia fizycznego. Dlatego ludzi, jest coraz mniej, gorzej zarabiają, wbrew pozorom są gorzej wykształceni.

Ministerstwo Gospodarki chce dyskryminacji mężczyzn w radach nadzorczych

Jak dowiadujemy się z Onetu, panie z Ministerstwa Gospodarki wpadły na genialny pomysł by dyskryminować mężczyzn. Otóż pomysł jest taki by ze względu na płeć dobierać w odpowiednich proporcjach członków rad nadzorczych. Trudno wyobrazić sobie bardziej dyskryminujące zarządzenie. Oto nie będzie już ważna wiedza, umiejętności, doświadczenie, tylko łapanka. Na początek 30% kobiet z łapanki.


Wiceminister Ilona Antoniszyn-Klik, nie mówiąc tego wprost uważa, że akcjonariusze spółek są zbyt głupi by wykorzystać potencjał kobiet i umieścić je w radach nadzorczych spółek prywatnych.



 Walne zgromadzenie musi się za tym zawsze mylić i nie działać na korzyść spółki, obniżając przychód poprzez dobranie zbyt dużej ilości mężczyzn. Jeśli się narzuci 30% (propozycja na początek) kobiet, nagle czeka Polskę prosperity. Zapewne spadnie w Polsce REALNE bezrobocie i wróci do kraju te 3 mln Polaków w wieku pracującym. To jest odpowiedź Ministerstwa Gospodarki na wyzwania polskiej gospodarki.

Ilona Antoniszyn-Klik, nie poparła swojej tezy o cudowności parytetów jakimikolwiek badaniami, ani przykładami, że w krajach gdzie taki eksperyment przeprowadzono, odnotowano z tego powodu wzrost gospodarczy. Zapewne dlatego, że ich nie ma. Nie rozumiem też dlaczego parytet ma dotyczyć tylko kobiet? Może niech będzie też dotyczyć homoseksualistów, muzułmanów, leworęcznych? 


sobota, 3 maja 2014

Upadek Onetu? Jest zaskoczenie!!!

Nie, wbrew tytułowi Onet jeszcze nie zbankrutował. Jednakże, tytuł ilustruje dokładnie to czym się stał Onet. Kiedyś żeby przyciągnąć uwagę, potrzebna była treść. W zamierzchłych latach, których młodsi użytkownicy internetu nie pamiętają, każde zdjęcie zajmowało mnóstwo miejsca cennej pamięci. Internet był drogi a każdy kilobajt sporo kosztował również zarówno po stronie użytkownika, który wgrywał się modemem a Telekomunikacja Polska go kasowała równo jak i po stronie portalu, który podobnie jak dzisiaj, za ruch na swojej stronie musiał płacić. Zdjęciami na www były głównie banery reklamowe. Poza tym zdjęcia były trudno dostępne. Dzisiaj taki portal może je sobie tanio kupić, na specjalnym portalu sprzedającym zdjęcia np. shutterstocku. Zdjęcia są tańsze niż opłacenie dziennikarza z prawdziwego zdarzenia więc zdjęć jest dużo, do tego jakiś filmik zamieszczony na youtube czy innym darmowym portalu. Poziom merytoryczny piszących artykuły na Onecie obecnie wyceniam na ucznia gimnazjum pierwszej klasy. Błędy merytoryczne, gramatyczne, literówki, składniowe, niepoprawne tłumaczenia są liczne. Do tego stale powtarzający się schemat który ma zachęcić do klikania na mini artykuły, może działa na czytelników casualowych, ale osoby które częściej tam zaglądają irytuje mam na myśli oczywiście sformułowania typu: "jest zaskoczenie",  czy wręcz tytuł artykułu sugeruje, że autor nie wie o czym będzie artykuł "będzie zaskoczenie?", "będzie oferta?", "padnie rekord?". Nową modą, jest zmiana tytułu po jednym dniu i zostawienie tego samego artykułu. Jednak nie to jest najgorsze, najgorsza jest cenzura w mainstreamowych mediach w tym w Onecie. Nie jest to oczywiście cenzura typu dzisiaj sprawdzimy twój tekst od deski do deski, a raczej typu nawet nie myśl, żeby napisać czegoś niezgodnego z naszą linią bo wylatujesz. Co jest dużo prostsze do osiągnięcia.

Mimo wszystko zaglądam rano na Onet. Dlaczego? Zacytuję książkę Grocholi "Może gdzieś wojna wybuchła?".

niedziela, 9 marca 2014

O łamaniu praw autorskich przez zwykłych ludzi jak i pracowników portali m.in. przez gazety.pl i wyborczej.pl

Każdy z nas słyszał o łamaniu praw autorskich. Dla części osób m.in. dla mnie to po prostu próba wyłudzania pieniędzy od konsumentów. Próbuje się edukować ludzi o tym, że kopiowanie jest zawsze złe. Chociaż dla każdego chyba nielogiczny jest fakt, że jeżeli ktoś nie traci danej rzeczy, bo ktoś wykonał kopię to nie doszło do kradzieży. Ukraść to można rzecz ruchomą. Nikt nie jest karany za kopiowanie obrazów, czy robienie fotokopii. Prawo jest jednak prawem i należy go przestrzegać. 

Zacznijmy od tego kiedy łamiemy prawa autorskie? 

W świetle polskiego prawa, prawa autorskie łamiemy np. w sytuacji gdy udostępniamy osobom trzecim przez internet pliki objęte cudzą własnością intelektualną np. wrzucając go na jakiś serwer i podajemy linki.

Kiedy nie łamiemy prawa? 

Art. 23 ustawy o prawie autorskim mówi, że wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu. Kiedy np. oglądamy w filmik z jakiejś strony, nie musimy wnikać czy był tam wrzucony legalnie. To nie nasze zadanie, byłby to absurd. Podobnie ściąganie jakiegoś pliku z filmem nie jest złamaniem prawa. Jednak trzeba tu uważać na sposób pobrania pliku. W sieci bittorent zarówno ściągamy jak i udostępniamy części plików równocześnie i wtedy możemy złamać prawo (jeśli plik był chroniony prawem autorskim, naszym obowiązkiem jest już to sprawdzić). Ściągając go przez przeglądarkę już nie.  

Kiedy jeszcze naruszamy prawa autorskie? Np. kiedy zamieszczamy na swojej stronie www jakieś zdjęcia i nie pytamy o zgodę, lub nie podajemy autora zdjęć i/lub licencji na której zostały zamieszczone.

Jak duże portale łamią naruszają prawa do własności intelektualnej 

Wszystkie główne portale polskie to robią. Jako chłopca do bicia wybrałem jednak spółkę Agorę i jej portale: gazeta.pl i wyborcza.pl, ponieważ te portale zajmują się najczęściej  tematem własności intelektualnej, licencji. Prowadzą działalność na rzecz nazwijmy to "uświadamiania ludzi na temat kradzieży własności intelektualnej". 

Popularny portal gazeta.pl łamie prawa autorskie nagminnie mimo, że walczy o pojęcie własności intelektualnej jak o niepodległość. Proszę bardzo, kilka przykładów jak pracownicy gazeta.pl należącej do Agory łamią prawa autorskie:

autorka: amanda b.




 Może portal intelektualistów przestrzega prawa do własności intelektualnej?





 Jak widać, jest tego dość sporo. Podanie jako źródło: fot.youtube albo fot.internet ewidentnie narusza prawa własnościowe w świetle polskiego i międzynarodowego prawa. Owszem, prasa, może korzystać z prawa cytatu z danego materiału, ale musi za każdym razem podać jego autora. Youtube ani internet nie są właścicielami tych materiałów. To oczywiste. Żeby zamieścić takie rzeczy trzeba podać autora. Czasem jest to niemożliwe do wykonania i wtedy nie powinno się takich zdjęć zamieszczać wcale. Mimo, że nie trzeba płacić za te zdjęcia to autor materiału obok prawa do podpisania go pod jego dziełem, traci m.in. na darmowej reklamie, której nie otrzyma.

W świetle prawa, to, że nie wiadomo do kogo należy dany materiał, nie oznacza, że można go po prostu sobie go zabrać i gdzieś indziej zamieścić, bez autora lub z nieprawidłowym autorem. 

Bardzo ładnie skomentował to pewien autor, którego oburzyła praktyka gazety.pl cyt.:


Jak widzę w tych gazetach taki podpis, np. pod zdjęciem, to mnie krew zalewa!
Uprzejmie informuję Szanownych Panów Redaktorów Naczelnych, że zrobię sobie
kiedyś jakąś stronę internetową, powstawiam na nie teksty i zdjęcia z Waszych
gazet i napiszę: "Źródło: prasa" albo "Źródło: czytelnia", a jak to będą
materiały skopiowane z Waszych stron, to oczywiście wtedy wstawię "Źródło:
Internet".


Pracownicy gazeta.pl i wyborcza, wiedzą zostali jak widać przeszkoleni jedynie na okoliczność ochrony praw autorskich wielkich koncernów.

sobota, 8 marca 2014

Poczta XXI wieku w praktyce...

Z pocztą XXI miałem nieszczęście zderzyć się w 2012 roku wraz zaprenumerowaniem przeze mnie na rok Polityki, zlecenie zgodnie z umową miała realizować Poczta Polska. Z jakiegoś jednak względu, zgaduję, że chodziło o cenę, dostawy realizował Inpost. W pierwszym tygodniu jeszcze prenumeratę otrzymałem normalnie. Później już było z górki nowy numer tygodnika w kioskach a ja jako prenumerator czekałem jeszcze na stary numer. 2 tygodnie opóźnienia to norma. Żeby wyjaśnić sprawę najpierw spróbowałem napisać maila - zupełny brak odpowiedzi ze strony sklep.polityka.pl/. Cóż spróbowałem telefonicznie. Poinformowano, mnie telefonicznie, że otrzymano już liczne skargi względem Inpostu, oraz, ze w związku z reklamacją zlecenie będzie realizowane już przez Pocztę Polską. Niestety okłamano mnie, nic z tego. Różnica była taka, że na następnej opóźnionej przesyłce, była pieczątka PRIORYTET, równo półtorej tygodnia po przesyłce. Napisałem do miejskiego rzecznika konsumentów, otrzymałem formularz, ale go nie odesłałem. Natłok obowiązków i wyjazd zagraniczny oderwał mnie od tej sprawy. Mogę jedynie podejrzewać, że kiepsko opłacanym pracownikom na umowach śmieciowych, po prostu nie śpieszyło się, z dostarczaniem prenumeraty. Dostawcy nie mieli też jakiegoś mundurku świadczącego, ze wykonują ten zawód a o pojeździe jakim się poruszali spuszczę zasłonę milczenia. 

Moja następna styczność z Inpostem nastąpiła w lutym 2014 roku, moja żona miała do wysłania pewien ważny list, i nie chcieliśmy z tym czekać. Jednak pora była późna, godzina 21 placówki siedziby Poczty Polskiej w okolicy już zamknięte. Zadzwoniłem na infolinię Inpostu czy mają jakieś otwarte o tej porze placówki. Odpowiedź: "tak jest taka", po czym podano mi adres współpracującego z nimi sklepu z sieci Małpka, działającego do godziny 24. Wziąłem podjechałem pod wskazany adres, na drzwiach faktycznie nalepka z Inpostu. W środku pani mówi, że faktycznie współpracują, ale sama nigdy się tym nie zajmowała. Zadzwoniła do swojej szefowej po czym okazało się, że już od dłuższego czasu z Inpostem nie współpracują... Listu już tamtej nocy nie wysłaliśmy.

Po swoich doświadczeniach, stwierdzam, że osobiście uważam, że Inpost nie powinien zajmować się dostarczaniem poczty z polskich sądów. To zbyt ważna dziedzina, żeby dawać to takiej firmie. Podobno obsługa "paczkomatów" Inpostu działaja dobrze, nie wiem, nie testowałem i raczej nic mnie nie przekona, żeby zaryzykować u nich z jakąkolwiek paczką. 
  
Są jednak pozytywy w poczcie w XXI wieku mianowicie strona i usługi: https://www.envelo.pl/  Listy i pocztówki w tradycyjnej formie papierowej można wysłać za pośrednictwem internetu.



 Jest to usługa uruchomiona przez Pocztę Polską. Szybko i wygodnie można w formie załącznika wysłać plik w formacie wordowskim czy pdfu, który następnie zostanie wydrukowany, zaadresowany i wysłany przez pracowników z Poczty Polskiej w formie listu. Jak dla mnie usługa jest świetna, czas dojazdu, stania w kolejce, powrotu, wszystko to zostało skrócone do zera. Forma płatności też jest bardzo wygodna, podobnie jak w allegro musimy tylko wybrać bank, wpisać hasło i zatwierdzić przelew. Najbardziej zapewne opłaca się to firmom, rozsyłającym wiele listów, do wielu adresatów. wystarczy raz wprowadzić ich na swoją listę w danej grupie potem ich wybrać i gotowe. Kilka kliknięć. 

PS Nie, nie jestem pracownikiem Poczty Polskiej, natomiast mam swoje zdanie na temat umów śmieciowych i jak to się przekłada na pracę ludzi i ich życie. Co zresztą można zauważyć w innych postach.

 

wtorek, 11 lutego 2014

Niecodzienne pytania w sprawie Trynkiewicza

Dzisiejszy post tylko z pozoru będzie poświęcony Mariuszowi Trynkiewiczowi, seryjnemu mordercy z Piotrkowa Trybunalskiego. Chciałbym postawić jednak głębsze pytania, które pojawiają się w mojej głowie w związku z tą sprawą i wypowiedziami różnych osób. Państwo Polskie popełniło szereg błędów dotyczących Trynkiewicza. Wolna Polska zmieniła karę śmierci wydaną przez PRL, na karę dożywocia co oznaczało 25 lat. Ten czas minął. Obecnie niezręcznie próbuje się te sprawy naprawić. Najpierw specustawą, która była wymierzona w Trynkiewicza a może być wymierzona praktycznie w każdego skazanego. Przedłużenie więzienia może być przedłużane w nieskończoność i to np. dla alimenciarza bo np. podpadnie służbie więziennej.Wczoraj przeczytałem, że u dzień przed wyjściem na wolność tego mordercy, znaleziono u niego w celi dziecięcą pornografie oraz prawdopodobnie szczątki ludzkie. Dziwne, że przestępca spodziewający się wolności miałby przechowywać takie rzeczy. Jeszcze bardziej podejrzane, jest, że wcześniej więźnia, który przebywał pod specjalnym nadzorem nie przeszukiwano wcześniej. Jest to kompromitacja służb więziennych. Innym podejrzenie jest, że z desperacji przez kolejną kompromitacją popełniono czyn straszny jakim jest podrzucenie fałszywych dowodów. Jakby to jednak świadczyło o Polsce? Można tak było potraktować Trynkiewicza to można i każdego innego człowieka.

Ostatnio w radiu przewija się pytanie, skierowane do wszelkich obrońców nie tyle Trynkiewicza co praw obywatelskich. Pytanie brzmi: "Czy chcielibyście, żeby obok was po wyjściu na wolność zamieszkał?" Myślę, że nikt by nie chciał. Zmienię jednak to pytanie. W związku z licznymi groźbami zamordowania Trynkiewicza. Czy chcielibyście, żeby morderca Trynkiewicza zamieszkał obok was? Człowiek który skopał go na śmierć czy zadusił własnymi rękami. Codziennie mija was na ulicy. Jakbyście się poczuli gdyby się krzywo na was popatrzył? Czy nie balibyście się, że kiedyś w jego mniemaniu wymierzeniem sprawiedliwości będzie wasza śmierć bo zwlekaliście z oddaniem kosiarki? Absurd? Trochę tak. Jednak nie chciałbym mieszkać obok nikogo kto ma krew tej czy innej osoby na rękach. Nawet Trynkiewicza. 

Na końcu podkreślę, że nie uważam się za obrońcę Trynkiewicza, osobiście uważam, że III RP kiedy miała okazję miała skazać go na dożywotnie więzienie połączone z ciężkimi robotami. Bo są gorsze rzeczy niż śmierć. Jednakże jeśli już zawalono sprawę, to trudno, nie powinno na siłę przedłużać mu więzienia, skazywać drugi raz za to samo, czy podrzucać fałszywe dowody (jeśli to miało miejsce). Cóż wypuścić, i bardzo ściśle obserwować. Kosztowałoby to sporo, ale bez problemu wyobrażam sobie taką obserwację przez służby, że byłby namierzony przy pierwszej próbie zaczepienia dziecka na dworze czy przez internet. 

poniedziałek, 10 lutego 2014

Morda

W drodze powrotnej do domu, natknąłem się na korek, samochody z naprzeciwka również w nim stały. W pewnym momencie natrafiam na wzrok, ktoś się na mnie wyzywająco gapi. Twarz przybrała maskę twardej, a zarazem z wyglądu agresywnej mordy. Gdyby nie ta zaciętość, facet sprawiałby wrażenie normalnego. Odwracam na chwilę wzrok, może akurat człowiek stojący na przeciwko ma zły dzień i akurat trafił na mnie przypadkowo wzrokiem. Po chwili wracam, facet z naprzeciwka wciąż się we mnie wpatruje. Mija jakieś pół minuty, korek się rozluźnia i przejeżdża obok mnie wciąż się wpatrując. Nie był to ktoś, kogo kiedykolwiek poznałem. Zastanawiam się, czym mu podpadłem? Nowym samochodem? Zaczynam nad tym myśleć. Skojarzenia, przesuwają moje myśli w stronę wspomnień. Kiedyś człowiek splunął mi pod nogi, ponieważ wyszedłem z rodzinnej imprezy na chwilę do parku w garniturze. Do tego skwitował mnie słowem abnegat, zapewne nie wiedząc cóż to słowo znaczy. Zgryźliwi, zapewne powiedzą, że rzeczywiście musiałem wyglądać jak łachmyta i ktoś zapewne nie mógł znieść mojego wyglądu. :) Zapewniam, że tak jednak nie było. 

Gdzieś, kiedyś wyczytałem, że człowiek jest jedynym zwierzęciem, które czuje bezinteresowną nienawiść. Na zniszczeniu człowieka, drugi może nic nie zyskać, jednak sprawi mu to satysfakcję i to wystarczy. Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja z lat studenckich, starszy kolega z pokoju z akademika zaprosił swojego znajomego. Przyszedł do nas został poczęstowany piwem, jednakże jedynym czym nam odpowiedział to zaczepki i agresja werbalna. Dochodził do tego, czy nam się pokój w akademiku należał czy nie, chociaż sam dostał miejsce w akademiku mimo, że mieszkał blisko uczelni.  W końcu kolega z pokoju go uspokoił, jednakże omijałem już tego człowieka później szerokim łukiem. Każdy w życiu niezawiniony spotkał się niezawiniony z agresją, złośliwościami wynikającymi z chorej zazdrości. Niestety jakże często spotyka nas to ze strony sąsiada, znajomego, czy nawet człowieka który mienił się naszym przyjacielem. Niestety trwale do obiegu, zapewne nie bez przyczyny trafiło przekonanie, że za granicą, należy unikać... Polaków. Coś w tym jest w czasie swoich zagranicznych-turystycznych podróży, co prawda mam tu na myśli kraje z Europy Zachodniej czy Japonii, jakoś nie napotkałem wielu agresywnych ludzi. Kąpieliska blisko polskiej granicy w Czechach też zacząłem omijać. Jeśli jest jakaś awantura wszczynana przez pijanych plażowiczów, którym słońce i procenty uderzyły do głowy, to najczęstszym przewijającym się tam słowem jest polskie kur... 

Wspomnę jeszcze jeden kuriozalny przykład z najbardziej poczytnego polskiego portalu na który sam jak widać w moich postach bloga często wchodzę. Kiedyś dla informacji, dziś już głównie tylko po to by się zbulwersować jak nisko może się stoczyć portal informacyjny. Wróćmy jednak do tematu. bohater artykułu, o czym donosi portal ćwiczy kulturystykę mimo, że według lekarzy miał pożegnać się na zawsze ze sportem. Do tego urzekające zdjęcia kulturysty z chodzikiem. Biedny człowiek został pobity i od tego czasu boryka się z problemami zdrowotnymi i jest niepełnosprawny. Okazuje się następnie, że nasz bohaterski kulturysta, zaczepiał dziewczynę, która nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Jako, że był przy tym jej chłopak rozpętała się bójka a następstwem niej kalectwo kulturysty... Teraz przedstawia się jako ofiara, wspominać wydarzenia nie chce, twierdzi, że nie pamięta. Człowiek potrafi sam sobie wszystko bardzo łatwo wybaczyć, zracjonalizować, z napastnika stać się ofiarą: życia, systemu, losu. W Stanach Zjednoczonych zapadł ostatnio kuriozalny wyrok, nastolatek, który po pijanemu wypadł z zakrętu i zabił kilkoro osób, nie odsiedzi dnia więzienia. Otóż, bogaci rodzice rozpuścili go, przez co uznawał, że wolno mu wszystko, zatem zdaniem obrońców, które podzielił sąd. Nastolatek nie odpowiadał za swoje czyny. Religia chrześcijańska jest niestety bardzo wybaczająca. Spowiedź wyznanie grzechu, chęć poprawy, odpuszczenie winy i już mamy czyste konto, znów można grzeszyć. W końcu człowiek upada, więc najpierw można działać a potem myśleć. Bóg wybaczy. Nie jestem osobą wierzącą, ale system karmy wydaje się mi w na obecnym etapie życia sprawiedliwszy. Byłeś gnidą za życia - odrodzisz się jako glizda, czy jakiś robal. 

Czy jestem przeciwny wybaczaniu? Nie nie jestem, jestem zwolennikiem wybaczania tych czy innych przewinień, ale komuś. Swoje przewinienia powinniśmy pamiętać, nawet przypominać je sobie, by nigdy nie popełnić ich znowu oraz by wynagrodzić swoje złe uczynki innym, nie jest to mój system religijny co etyczny. 

  
 

niedziela, 9 lutego 2014

Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi a polskie media, ich kompleksy i nagonki w kontekście sportu i Euro 2012



Rozpoczęły się zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Polskie media, zamiast skupiać się na szansach medalowych Polaków rozpoczęły debatę a to, triumfalnie donosząc, że z Olimpiady w Rosji śmieje się cały świat, bo gdzieś tam w kabinie zamontowano 2 sedesy, zamiast sedesu i bidetu. Później kwestia bezpieczeństwa. Polskie media nie wiedzą jak zabezpiecza się te Igrzyska Olimpijskie jednakże wiedzą, że jest niebezpiecznie ponieważ zamachowiec mógł podłożyć bombę na etapie budowy obiektów, a hitem największego polskiego portalu informacyjnego była wybuchowa pasta do zębów, którą może użyć hipotetyczny zamachowiec, walczący w imię sprawiedliwości dla "górali z kaukazu". Jeszcze jedna kwestia jest podnoszona - korupcja, ile to pieniędzy Putin wydał i przejadł by zorganizować sobie rozrywkę, podczas gdy kraj biedny i tylu nędzarzy ledwo wiąże koniec z końcem.



Polskim mediom jednocześnie bezwstydnie krytykują cudze źdźbło nie widzą belki w swoim oku. Na czas Mistrzostw Europy Euro 2012 w Piłce Nożnej w Polsce i Ukrainie Polska nie zdążyła przygotować i odebrać dróg, rząd musiał tworzyć specjalne ustawy by oddać niegotowe drogi do użytku. Stadion narodowy posiadał wiele niedoróbek w projekcie który zgłaszali wykonawcy jak również w wykonaniu. Ubezpieczyciel spółki z tego powodu zdecydował się nie wypłacić 150 mln zł odszkodowania tytułem strat NCS (Narodowemu Centrum Sportu). W Soczi polskie media wyśmiewały to, że jedno z kół olimpijskich się nie zapaliło, tymczasem pamiętnym meczu otwarcia, Polscy kibice zmokli pod przeciekającym dachem.


Nie mówiło, się też wiele o tym, że stadiony kosztowały dużo więcej niż te nowe wybudowane w Portugalii, przy dużo niższych kosztach siły roboczej. Szwajcarzy swoje stadiony powiększyli stalowymi konstrukcjami, by po Euro nadbudówki rozebrać. Polskie stadiony zaś są przeszacowane, o piłce nożnej się rozmawia ale na mecze m.in. ze względu na bezpieczeństwo i mizerię polskich drużyn się nie chodzi. Do stadionów w Polsce trzeba dopłacać, ich utrzymanie kosztuje sporo. Prawdopodobnie jedynie stadion narodowy zacznie na siebie zarabiać. Szacunkowo już w 2015 roku... Podczas gdy kompleksy sportowe, wyciągi narciarskie, hotele, będą się z pewnością zwracać ponieważ Soczi od zawsze było miejscem wypoczynku Rosjan.


Dlatego czasem milczenie jest złotem, niech dziennikarze skupią się na rzeczach pozytywnych. Jeśli ktoś nie potrafi napisać niczego pozytywnego o Rosji lub ma zakaz to niech skupi się na polskich sportowcach i ich szansach medalowych. Kamil Stoch zdobył dzisiaj złoty medal w skokach narciarskich w konkursie indywidualnym, na normalnej skoczni. Bardzo się z tego powodu cieszę. Szkoda, że na tych Igrzyskach Olimpijskich nie występuje Adam Małysz. Wyraźni brakuje nam jednego zawodnika w kadrze do konkursu w skokach zespołowych. Moim zdaniem również tutaj winę ponoszą polski media (m.in. można wskazać Włodzimierza Szaranowicza, który w moim odczuciu nie lubił Małysza, dzisiaj nie omieszkał wspomnieć, że Małysz olimpijskiego złota nie zdobył), które ciągle męczyły Małysza pytaniami o datę zakończenia kariery, pytanie powracające jak bumerang już od jego pierwszego sukcesu. 


Jestem przekonany, że gdyby istniała pozytywna aura wobec jego osoby w mediach to dalej by skakał, zamiast próbować sił w rajdzie Dakar. Tymczasem Noriaki Kasai 5 lat starszy od Adama Małysza zajął dzisiaj ósme miejsce. Myślę, że Małysz mógłby zająć podobne miejsce lub lepsze. Zaś w skokach drużynowych zespół Stoch, Małysz, Kot, Ziobro dałby Polsce szansę na zloty medal. To jednak nie nastąpi.


31 stycznia 2014 Martin Schmitt ogłosił oficjalne zakończenie kariery. Niestety w tym kontekście również polskie media się nie wykazały pozytywnie.

Dziennikarze (mam wątpliwości czy to miano im przysługuje) największego polskiego portalu informacyjnego, odejście Schmitta skwitowali opisem jakoby to Małysz przerwał i zakończył jego sukcesy. Coś jak powalenie przeciwnika na ring po którym ten już się nie pozbierał. Moim zdaniem niesprawiedliwe i nieładne, zachowanie. Szkoda, że ci osobnicy nie poprzestali na swojej opinii, ale również zrobili w tym kontekście wywiad z Martinem Schmittem... Zapewniam was, że w Niemczech ten skoczek jest szanowany i nikt nie nakłaniał go do zakończenia kariery. Gdyby tylko był w formie wziąłby udział w walce o złote medale w Soczi.
Trzeci dzień Igrzysk Olimpijskich przyniósł Polsce złoty medal. Ja nakłaniam dziennikarzy polskich mediów, do rzetelnych informacji. Jest sporo tematów do omówienia w kontekście Igrzysk Olimpijskich. Wiem, że ojców sukcesu jest wielu a największe gratulacje należą się Kamilowi Stochowi i Łukaszowi Kruczkowi, jednakże to Adam Małysz przetarł szlaki. Ktoś z mass mediów też powinien napisać o tym ile znaczy praca u podstaw, ile młodzieży trenuje, o tym że program trenowania skoczków narciarskich istnieje dzięki prywatnemu sponsorowi - grupie Lotos. Na to polscy dziennikarze, nie mają chyba, ani wiedzy, ani chęci, ani warsztatu.      


piątek, 7 lutego 2014

Umowy śmieciowe, czym są i dlaczego są szkodliwe

 Postaram się omówić problem umów śmieciowych, czyli umów o dzieło, umowami zlecenie czy wymuszonym samozatrudnieniu stosowanymi wtedy kiedy być nie powinny a jednak są stosowane nagminnie w przypadkach kiedy już powinna być stosowana umowa o pracę.

 Inaczej niż związki zawodowe, umowie o pracę na czas próbny czy określony osobiście nie przypisywałbym łatki śmieciowej. 




Zacznijmy od różnic pomiędzy umową o pracę a umowami śmieciowymi czyli umowami o dzieło i umowami zlecenie lub wymuszonym przez pracodawcę samozatrudnieniu. Różnice wynikają z chęci obniżenia przez pracodawców kosztów pracy. Szkoda, częściowo finansowa a częściowo nie, następuje u pracownika. Wyróżnijmy umowę o pracę, umowę zlecenie i najgorszą z możliwych - umowę o dzieło, Przeanalizuję różnice finansowe.

Uwaga, świadomie pominę sprawę, kiedy powinna być zawarta umowę o pracę a kiedy może być umowa śmieciowa, wiadomo, przecież, że przykładowo ochroniarz pełniący pracę w jednym obiekcie, mający nadzorcę, którego wykonuje polecenia do tego jest określona ilość godzin pracy oraz pora pracy, w praktyce nie jest zatrudniony na umowie o pracę, ale umową o dzieło czy umową zlecenie i nie jest to do ruszenia przez Państwową Inspekcję Pracy, bo ludzie musieliby złożyć oficjalnie zeznania pod własnym nazwiskiem, a stąd prosta droga do zwolnienia z pracy przez pracodawcę. Anonimy z kolei, nie są żadnym dowodem. Tak to jest skonstruowane, że sąd nie zrobi nic bez ujawnienia się poszkodowanego.

Zapewne zostanę posądzony o manipulację, ale wyjaśnię z góry sprawę - umowy śmieciowe to oszczędność po stronie pracodawcy nie pracownika. W efekcie pracownik dostaje te same pieniądze na rękę, jednak obciążenia finansowe dla pracodawcy są mniejsze. Tak jest w praktyce.

Płaca minimalna w 2014 roku wynosi 1680 zł brutto (umowy śmieciowe nie są objęte płacą minimalną, to 1 różnica).

Teraz porównajmy poszczególne umowy:

umowa o pracę (pracujących w miejscu zamieszkania w innym przypadku drobna różnica):


Wynagrodzenie brutto: 1680.00 zł

Koszt pracownika Koszt pracodawcy
Emerytalna: 163.97 zł 163.97 zł
Rentowa: 25.20 zł 109.20 zł
Chorobowa: 41.16 zł
Wypadkowe:
20.16 zł
Zdrowotne: 130.47 zł
Fundusz Pracy:
41.16 zł
Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych:
1.68 zł
Podatek
Podstawa do opodatkowania: 1338.00 zł
Koszt uzyskania przychodu: 111.25 zł
Ulga podatkowa: 46.33 zł
Kwota składki na ubezpieczenie zdrowotne, o którą zmniejsza się podatek: 112.35 zł
Podatek: 82.00 zł
Podsumowanie
CAŁKOWITY KOSZT PRACODAWCY 2016.17 zł
WYNAGRODZENIE BRUTTO: 1680.00 zł
DO WYPŁATY NETTO 1237.20














Teraz wziąłem kwotę wynikową netto i podstawiłem w wynagrodzenie netto:

Umowa o dzieło:






Wynagrodzenie brutto: 1445.20 zł

Koszt pracownika Koszt pracodawcy
Emerytalna: 0.00 zł 0.00 zł
Rentowa: 0.00 zł 0.00 zł
Chorobowa: 0.00 zł
Wypadkowe:
0.00 zł
Zdrowotne: 0.00 zł
Fundusz Pracy:
0.00 zł
Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych:
0.00 zł
Podatek
Podstawa do opodatkowania: 1156.00 zł
Koszt uzyskania przychodu: 289.04 zł
Ulga podatkowa: 0.00 zł
Kwota składki na ubezpieczenie zdrowotne, o którą zmniejsza się podatek: 0.00 zł
Podatek: 208.00 zł
Podsumowanie
CAŁKOWITY KOSZT PRACODAWCY 1445.20 zł
WYNAGRODZENIE BRUTTO: 1445.20
DO WYPŁATY NETTO 1237.20 zł












Jak widać pracodawca przy wypłacie tej samą kwoty netto pracownikowi, zaoszczędzi dzięki umowie śmieciowej z pracownikiem 571zł. Pracownicy za to nie mają odprowadzanych składek do ZUS nie mają prawa do płatnych urlopów, prawa do zwolnienia chorobowego, ani prawa do bezpłatnego korzystania z usług medycznych. Z punktu widzenia pracownika nie ma żadnej różnicy pomiędzy pracą na czarno a umową o dzieło.

W przypadku umowy zlecenie, brak prostego porównania, jest wiele wariantów, czasem jest płatność na ZUS etc. a czasem nie w zależności czy pracę podejmuje student, emeryt/rencista, bezrobotny, czy jeszcze gdzieś się pracuje itd.. Podobnie jednak jak w przypadku umowy o dzieło pracodawca może zaoszczędzić na kosztach dodatkowych - pracownikowi nie przysługuje wynagrodzenie urlopowe i np. dofinansowanie do zajęć sportowych współfinansowanych przez firmę. Główną korzyścią dla pracodawcy w przypadku umowy zlecenia jest brak płatnego urlopu i brak obowiązku zapłaty wynagrodzeń chorobowych i innych świadczeń, które występują jeśli zawrze się umowę o pracę.

Teraz przejdźmy do sedna, co jest szkodliwego w umowach śmieciowych?

Brak składek na ZUS - brak emerytury.




Wiadomo jest to perspektywa daleka 67 lat można nie dożyć. Jednak jeśli się dożyje to nie ma co liczyć na miesięczną wypłatę z ZUS. Ostatnio o tym przekonała się Katarzyna Skrzynecka, aktorka, konferansjerka, piosenkarka. Oczywiście Skrzynecka nie przechodzi jeszcze na emeryturę, ale otrzymała już jej prognozę.


Niestety nie odnalazłem sam oryginalnego wpisu aktorki z 19 listopada 2013, jednakże tę informację podawała m.in. gazeta.pl. Oryginalny post został prawdopodobnie skasowany (nastąpiła zapewne u tej pani jakaś refleksja). Oto rzekomy cytat z wpisu Katarzyny Skrzyneckiej:
 "Właśnie otrzymałam korespondencję z ZUS, która olśniewa hipotezą wysokości mojej przyszłej EMERYTURY... To 34 złote i 87 groszy miesięcznie!!! Budujące, doprawdy... No, to sobie zaszalejemy na stare lata, kochani Przyjaciele Artyści"" Nie chcę jej tu jedynej piętnować, oburzone grono artystów z głodowymi emeryturami jest liczne. Niestety nie dotarło do nich, że jeśli nie będą płacić na ZUS dobrowolnie kiedy zarabiają krocie to nie będzie w przyszłości wysokiej, czy jakiejkolwiek emerytury. Oczywiście wierzę, że pani Skrzynecka odłożyła odpowiednie kwoty, by zabezpieczyć swoją przyszłość w czasie swojej kariery zawodowej w której odnosi sukcesy. Jednakże, zawsze może się noga podwinąć, zdarza się najlepszym, majątki przepadają w złych inwestycjach. Tymczasem kwotę emerytury komornik obciążyć może tylko do pewnego stopnia. Do tego emerytura jest gwarantowana przez państwo a instytucje prywatne upadają. 

Brak prawa do płatnego urlopu - pracujesz zarabiasz, potrzebujesz wolnego - odliczamy ci od wypłaty. Zdobycz XXI wieku, a raczej powrót do XIX wiecznego dzikiego kapitalizmu, sukces ludzi zajmującymi się human resources. By przeżyć pracownik musi pracować na okrętkę. 

Brak prawa do płatnego chorobowego - jak jesteś zdrowy zarabiasz, jeśli przydarzy ci się grypa to pół biedy, ale nie dość, że masz dodatkowe koszty, to jeszcze nie możesz liczyć na wypłatę za przechorowany okres.

Brak ubezpieczenia zdrowotnego - przechodząc ulicę zawsze obejrzyj się cztery razy, brak ubezpieczenia zdrowotnego może słono kosztować. W przypadku jakiegoś wypadku, chorobowego. Koszta operacji, leczenia, mogą być naprawdę duże. Może się okazać, że wszystkie pieniądze wypracowane do tej pory na umowie śmieciowej nie wystarczą na pokrycie rachunku ze szpitala. 

Brak czasu wypowiedzenia umowy - przedsiębiorcy nazywają to tak ładnie: "elastyczność w zatrudnieniu", dzisiaj pracujesz, jutro po przyjściu do pracy możesz zostać poinformowany, że już Cię tu nie chcą i niepotrzebnie się pojawiałeś. W przypadku umowy o pracę zależnie od stażu pracy, jest pewien okres wypowiedzenia, w tym czasie pracownik może wsiąść urlop i poszukać innej pracy, na umowie śmieciowym zostajesz z dnia na dzień z niczym.

 Brak określonego czasu pracy - na umowach śmieciowych nie obowiązuje górny limit czasu pracy, ani minimalny okres odpoczynku dla pracownika.

Aspekt społeczny - pracodawca uczciwy, chcący zapewnić uczciwą umowę i godziwe warunki pracy, przegrywa z pracodawcą dzielącym jak leci umowami śmieciowymi, nawiązując do prawa Kopernika - gorszy pieniądz wypiera lepszy. Główne siedziby firm, centrale, w których są lepsze stanowiska, nie znajdują się w Polsce. Są w krajach Europy Zachodniej, USA, czy nawet Azji, ale nie w Polsce. Zamiast stawiać na nowe technologie istnieje presja na obniżanie kosztów pracy. Przyciąga to wielkie firmy zagraniczne np. w dziedzinie call center, które jednak prowadzą działalność jak nomadzi, gdy ktoś okaże się tańszy, bez żadnych skrupułów zlikwidują te nisko opłacane miejsca pracy. Taki exodus firm zagranicznych przeżyło przykładowo Zagłębie Ruhry.

Dodatkowo gdyby wszystkie umowy były obciążone tak jak umowa o pracę to sumaryczna ilość obciążeń byłaby niższa. Tymczasem często jest tak, że mimo braku np. ubezpieczenia zdrowotnego, pomocy udzielić trzeba a pieniądze ściągnąć już trudniej. Ludźmi bez emerytury i oszczędności państwo też w jakiś sposób będzie musiało wspomóc (prawdopodobnie). Chyba, że przyjdą takie czasy, że nawet Kuroniówki odmówią. 

Istniejący system powoduje wyjaławianie społeczeństwa na czym stracą ostatecznie wszyscy Polacy i polska gospodarka. Jest to temat na osobny wpis, termin wyjaławiania społeczeństwa przedstawię Państwu wkrótce.

Goebbelsowska propaganda

Jest jeszcze jedna sprawa związana z umowami śmieciowymi, propaganda medialna dotycząca umów śmieciowych przez część mediów i tzw. prawicy. Była np. wypowiedź najbardziej znanego celebryty politycznego III RP, który żyje z plecenia dyrdymałów w prime time w TV. Otóż porównał on umowy o pracę do pracy obozu  w Auschwitz. Jakoby ten urlop na pracowniku był wymuszony, te ubezpieczenie zdrowotne, czy chorobowe. Możliwe, że jeśli ktoś zarabia 25 tysięcy to faktycznie czuje się pokrzywdzony, że go ktoś obciąża. Jednakże, większość zarabia w granicach pracy minimalnej, pracuje bez dnia urlopu, nie ma żadnego ubezpieczenia zdrowotnego. Który rodzaj umowy bardziej przypomina obóz pracy dla Ciebie drogi czytelniku?  

Niestety również jacyś "profesorzy" z tej czy innej niszowej partii wypowiadają się na temat śmieciówek jaka to niby krzywdząca nazwa. Moim zdaniem to wynika albo z chęci zdobycia sponsorów na nadchodzące kampanie wyborcze. Z drugiej strony pracodawca czuje się w ten sposób rozgrzeszony bo przecież daje stówę na tacę co niedziela, a paliwo do Hummera co raz droższe. ;)




czwartek, 6 lutego 2014

Nazwa bloga, moje przekonania, kim jestem

Dość długi czas zastanawiałem się nad nazwą bloga. Problemów było kilka, blog ma być poświęcony szeroko pojętej polityce, społeczeństwu, Polsce, niekorzystnych zmian, które były, są i będą. Pozytywne oczywiście też następują jednak ciężko je docenić, zwłaszcza, że zło oburza i irytuje, człowiek chce się wypowiedzieć czy zaprotestować. Z drugiej strony mam świadomość, że to jedynie ma poprawić mi samopoczucie, fala historii zmyje wszystko.

Na początku myślałem o czymś w stylu "oszukani", "wyr..." etc.. jednak nazwy były słabe i kojarzyły się negatywie z ofiarami. Próbowałem nawiązać też do dzieła Zajdla, jednak nazwy Limes Inferior, Liminf, czy nawet Argoland były już zajęte. Ponadto podejrzewano by u mnie jakieś odchyły i to, że wierzę, że Polską rządzą kosmici. ;p



 Myślałem też nad nazwą IV rozbiór, w sensie, że kolejne rządy III RP zafundują nam w odległej przyszłości rozpad państwa. Mikołaj Rej czy Piotr Skarga, Andrzej Frycz Modrzewski  też opisywali to co ich zdaniem szkodziło Polsce. Oczywiście proszę nie myśleć, że wpadam w megalomanię, nie jestem, żadną z tych osób i nie mam ambicji być. Potem jednak googlowałem i okazało się, że IV rozbiorem nazywa się upadek państwa Polskiego w 1939 roku, nazwa V rozbiór też już jest zarezerwowana, ale w sumie są podziały co do tego co rzeczywiście było tym V rozbiorem. Nazywać zaś blog VI rozbiorem byłoby lekką przesadą.  Oficjalnie były III a tu już jedziemy z szóstym.


Ostatecznie postanowiłem pójść w stronę etniczną, wieloznaczeniową antryj, prosta nazwa, przynajmniej dla mnie, do zapamiętania. 

Kim jestem?
Wolę pozostawać anonimowy. Moje przekonania można określić jako lewicowe, jednak nie mam przekonań komunistycznych czy socjalistycznych. Chociaż ultraprawicowcy i tak będą takimi określeniami w stosunku do mnie się posługiwać. Wierzę, że obecny ład w Polsce oraz światowy trzeba zmienić. Są możliwości, ale nie ma takiej woli.

Uwaga wykorzystuję grafiki z Wikimedia Commons, oparte na licencji PD lub GPL - treść licencji, lub CC treść licencji